czwartek, 8 stycznia 2015

Tiahuanaco

Z wielkich kultur Ameryki Południowej znani są przede wszystkim Inkowie. Jednak dużo wcześniej, na granicy trzech krajów – Peru, Boliwii i Chile istniała cywilizacja która dorównywała swoim następcom pod względem zdolności budowlanych i która do dziś zachwyca i zastanawia wielu odkrywców.

Boliwię zwiedzałem kilka lat temu. Dokładnie po drugiej stronie wulkanu Licancabur – wyżynę Altiplano i niedaleko stąd – okolice jeziora Titicaca – właśnie tam gdzie kultura Tiahuanaco miała swoje centrum. Tym razem nie wybierałem się w tamte regiony, choć muszę przyznać, że są to jedne z najpiękniejszych regionów Ameryki Południowej. Tylko trzy miejsca tak mnie zachwyciły: Machu Picchu, wodospady Iguazu i właśnie Wyżyna Altiplano. Dlaczego Altiplano? Jest dzika, niedostępna, surowa a jednocześnie pełna życia. Nocą mróz przeszywa do szpiku kości (położona jest na wysokości 5000 metrów nad poziomem morza). Za dnia bywa gorąco. Krajobraz jest jak z innej planety. Olbrzymia Salar del Uyuni z niezmierzonymi połaciami soli, a w samym centrum czarna wyspa – Isla del Pescados porośnięta kaktusami. Olbrzymie pola gejzerów i gorących źródeł w których można się kąpać zerkając na skute lodem strumienie kilkanaście metrów dalej. Kolorowe jeziora – błękitne, zielone i moja ulubiona – Laguna Colorada – zmieniająca wczesnym rankiem kolor swoich wód na czerwony kontrastując z białymi złożami boraksu na horyzoncie. Miejsca, gdzie skały wyrzeźbione wiatrem przybrały formy, których nie powstydził by się Salwador Dali. Na horyzoncie dymiące wulkany i ośnieżone szczyty. W tej scenerii dużo jest życia – wiskacze – podobne do królika gryzonie, olbrzymie nandu, stada różowych flamingów, alpaki a nawet kolibry. Jedyne takie miejsce na Ziemi.

Ale wracając do Tiahuanaco – najwcześniejsze osady w tych miejscach prawdopodobnie powstały już 1500 lat przed naszą erą, ale największy rozwój nastąpił prawdopodobnie pomiędzy 300 a 1000 rokiem naszej ery. Ludzie Tiahuanaco świetnie radzili sobie w tych niegościnnych terenach i doskonale zżyli się z przyrodą. W okresach suszy odbywali długie pielgrzymki do centrów kultu (z których najważniejszym później okazał się położony po południowo-wschodniej części Titicaca – Tiahuanaco). Pielgrzymi wędrowali dziesiątki kilometrów, by wspólnie „porozumieć się” z matką Ziemią i napełnić ją energią przed kolejnym sezonem. Wyznawcy nie znali słowa pisanego, lecz przekazy słowne sugerują że czcili wielu bogów związanych z Ziemią, z których najważniejszy prawdopodobnie był Virakocza. Do dziś następcy tych ludzi zbierają się w świętych miejscach kultywując tradycję swoich przodków. Teraz jednak przyjeżdżają samochodami i autobusami, a obrzędy trwają niekiedy kilka dni.

Brama Słońca. Tuiahuanaco (en.wikipedia.org).
Kultura Tiahuanaco znana jest jednak najbardziej ze swoich zdolności obróbki kamienia, które niekiedy były przypisywane przybyszom z obcych planet. Niektórzy oceniali że kamienie z których budowane były świątynie mogły być wycięte jedynie laserem. Jednak jest to dalekie od prawdy. Rzeczywiście – kamienie obrobione są perfekcyjnie. Są też wyjątkowo twarde. Szczególnie zielony andezyt używany do wyrobu olbrzymich monolitów. Jednak nie powinniśmy od razu zwalać całej roboty na obcych a docenić zdolności ówczesnych budowniczych.

Kolejną zagadką był transport kamieni, które tak naprawdę wydobywane były z kamieniołomów po drugiej stronie jeziora. Skąd to wiemy? Ponieważ wiele kamieni pozostało w kopalniach na wczesnych etapach obróbki. Zagadka transportu została jednak szybko wyjaśniona. Do dziś po jeziorze Titicaca pływają łodzie zbudowane z miejscowej trzciny. Lekkiej i praktycznie niezatapialnej. Jezioro to doskonała droga transportu. Jednak niektóre z tych kamieni ważą ponad 100 ton. Dzisiejsze łodzie są niewielkie i zdecydowanie poszłyby na dno przy znacznie mniejszym obciążeniu. Z pomocą przychodzi nam Alexei Vranich – ekspert od kultury Tiahuanaco. Zaprojektował „eksperyment” dla miejscowej ludności polegający na stworzeniu dawnymi metodami łodzi, która mogłaby służyć do transportu dużych kamieni. Po połączeniu wielu mniejszych łodzi linami stworzono kilkunastometrową łódź, która z powodzeniem transportowała wielotonowe bloki kamienne. Jednak pozostała jeszcze sprawa transportu na lądzie. Wiemy, że nie używano na tych terenach ani koła ani kłód drewnianych po których mogłyby być przesuwane bloki. Ten sam profesor szybko wyjaśnił i tę zagadkę. Poprosił mieszkańców współczesnych wiosek o przetransportowanie bloku kamienia używając jedynie lin. Mieszkańcy szybko się zorganizowali i w ciągu kilku godzin w sporej grupie przeciągnęli kamień o kilkaset metrów. Tę hipotezę potwierdzają ślady wleczenia na niektórych kamieniach w Tiahuanaco. Skoro w ciągu kilku godzin można było przeciągnąć kamień o kilkaset metrów – to co możemy zrobić jeśli mamy do dyspozycji setki lat i tysiące ludzi?

Olbrzymia łódź zbudowana z trzciny totora (atlantisbolivia.com).
Teraz wróćmy do samej obróbki kamieni. Nie będę się rozwodził nad ich technologią, ponieważ ktoś kto potrafi przebyć co najmniej kilka lat świetlnych nie będzie przylatywał jedynie z laserem do cięcia kamienia. Nie mówię, że jesteśmy sami we wszechświecie. Jestem pewien, że gdzieś powstało życie. Wystarczy, że wyobrazimy sobie, że gwiazd jest więcej niż ziaren piasku na wszystkich plażach Ziemi. Wystarczy, co setna gwiazda będzie miała okład planetarny. Nawet jeśli w jednym na miliard powstanie życie – nasz wszechświat będzie kipiał od organizmów.
Człowiek obrabiał kamienie od tysięcy lat. Używał do tego innych kamieni, metalu, wody, ognia, piasku i prawdopodobnie dziesiątek prostych technik na które nie jesteśmy w stanie wpaść. Na temat podstawowych technik istnieje nieskończenie wiele książek i artykułów. Jeśli ktoś ma chwilę z pewnością bardzo łatwo je wyszuka. 

Tutaj kilka które znalazłem na szybko:
Gasparini, Graziano and Margolies, Luize. Inca architecture. Bloomington: Indiana University Press, 1980
Protzen, Jean-Pierre. Inca architecture and construction at Ollantaytambo. New York: Oxford University Press, 1993.
Jean-Pierre Protzen and Stella Nair. The Stones of Tiahuanaco: A Study of Architecture and Construction. 2013.
Young-Sánchez, Margaret. Tiwanaku: Ancestors of the Inca. Denver, CO: Denver Art Museum. 2004.
http://en.wikipedia.org/wiki/History_of_construction
http://en.wikipedia.org/wiki/Stonemasonry

Kamienna ściana z rzeźbami w Tiahuanaco (en.wikipedia.org).
Reasumując – musimy sobie sami odpowiedzieć na pytanie co jest bardziej prawdopodobne jeśli chodzi o powstanie miasta Tiahuanaco:
1.      – tysiące ludzi, którzy setki lat doskonalili swoje zdolności w obrabianiu kamienia, bez internetu, bez samochodów, gier komputerowych i telewizorów poświęcając się bez końca ten jednej czynności i tworząc budowle efektowne, jednak nie tak precyzyjne jak wielu opisuje.
2.    – „obcy” którzy przebyli co najmniej kilka lat świetlnych, by pomóc prymitywnej kulturze powycinać kilka kamieni i przy dyspozycji technologii których nie będziemy mieć na Ziemi wiele setek lat zrobić to wyjątkowo niedokładnie po czym nie podzielić się ową technologią (nie ucząc nawet znajomości koła) i po prostu zniknąć.
Odpowiedź jest chyba prosta. Jednak samo Tiahuanaco zachwyca do dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz