W Salta wylądowałem nad ranem. Zatrzymałem
się w przeuroczym hostelu Andaluz w dormitorium, gdzie później spotkałem dwójkę
Polaków jadących przez kilka miesięcy z Meksyku na rowerach. Wspaniała
przygoda.
Miasto nie powala na kolana ale
ma kilka urokliwych zakątków. Stare miasto z centralnym Plaza del Armas i
niewielkimi kolorowymi uliczkami pełnymi lokalnych restauracji. Salta ma
najlepiej zachowaną kolonialną architekturę w całej Argentynie. Większość
budynków w okolicach Placu 9-tego lipca datuje się na XVIII i XIX wiek.
Najciekawszymi z nich są: neoklasyczna katedra, Muzeum Sztuki Współczesnej i
Muzeum Archeologii Wysokogórskiej. Niedaleko znajduje się również Kościół
Świętego Franciszka i deptaki: Alberdi, Florida oraz Caseros. Jedną z
ciekawszych atrakcji jest wzgórze San Bernardo na które wjechać można kolejką
linową.
Salta znajduję się w Dolinie Lerma
u samych podnóży Andów – co czyni ją idealną bazą wypadową do Chile, Boliwii
ale przede wszystkim do kilku ciekawych miasteczek w samej Argentynie. Cafayate
ze swoimi pięknymi formacjami skalnymi w Quebrada del Rio de los Conchas i
ruinami Divisadero. Quadraba ze swoim słynnym El Tren a las Nubes (pociąg do
chmur) i cała masa mniejszych, pustynnych miejscowości jak Cachi, San Carlos,
Rosario de Lerma czy San Jose de Metan.
Dobrym pomysłem jest pożyczenie
samochodu (od ok 650 peso/dzień) i pozwiedzanie okolic na własną rękę. Jednak niestety
żadna z agencji wypożyczających samochody nie pozwalała by je zabrać za
granicę.
Niestety żeby dostać bilet do San
Pedro de Atacama musiałem się nachodzić kilka razy na dworzec. Najpierw nie
było wyjazdów w ten dzień co chciałem, później nie było obsługi w jedynym
biurze które jechało nazajutrz. Później gdy obsługa się pojawiła – okazało się
że nie było miejsc w autobusie. Uparłem się jednak i przyszedłem następnego
dnia wcześnie rano i na szczęście okazało się że było jedno ostatnie miejsce.
Muszę jednak przyznać, że wszyscy spotkani w mieście ludzie byli niezwykle
przyjaźni. Doskonale tłumaczyli połączenia, rysowali mapy, mówili co zrobić by
było jak najszybciej i gdzie się zatrzymać.
Droga do San Pedro de Atacama to
najciekawsze przeżycie od kiedy dojechałem do Salta. Niezwykłe formy skalne
zmieniające się z minuty na minutę, pustynia i góry. Wspięliśmy się autobusem
najpierw na 4100 metrów n.p.m. malowniczymi serpentynami, by później zjechać
niżej. Na Płaskowyżu w samym centrum Andów znajduje się przeprawa graniczna.
Prawie 4 tysiące metrów i wiatr nie doskwiera gdy świeci Słońce. Przeprawa trwa
około godziny. Później jeszcze wjeżdżamy na 4700 metrów i zjeżdżamy w kierunku
pustyni Atakama do położonego na jej skraju San Pedro.
Droga w kierunku San Pedro de Atacama |
Pięknie i zdjęcia świetne, rejon Atacamy jest niezwykły :) Powodzenia! AP
OdpowiedzUsuń